Copywriter pańszczyźniany
„Uwaga! Taki mały konkursik - poszukujemy kreatywnych pomysłów! Autorom najlepszych tekstów wypłacimy 500 PLN!”. Jeśli jesteś copywriterem-freelancerem i na własną rękę szukasz zleceń na internetowych forach branżowych, z takimi ogłoszeniami spotykasz się zapewne często. Chociaż pewnie jesteś ok z tym, że czasem przychodzi Ci pracować za przysłowiową „miskę ryżu”, nie interesuje Cię jednak biznesowy wolontariat i niespodzianka w postaci braku zapłaty za pracę. Analizując własne doświadczenia i obserwacje, podpowiadamy jak wystrzec się zleceniodawców-naciągaczy.

Jest ryzyko, jest zabawa
Oferta wydaje się ciekawa. Potencjalny zleceniodawca kusi wysoką stawką i proponuje, że w prywatnej wiadomości wyśle Ci zadanie konkursowe. Dostaniesz temat, a Twoim zadaniem będzie stworzenie na jego bazie tekstów copywriterskich. Spośród wszystkich nadesłanych prac firma wybierze najlepsze, a ich autorom wypłaci 500 zł. Regulaminu „konkursu” nie ma, gwarancji nie ma, jest za to ryzyko i – potencjalnie - dobra zabawa. Wchodzisz w to? Jeśli lubisz zabawę w chłopa pańszczyźnianego - polecamy. Jeśli szukasz poważnych zleceń – zdecydowanie nie. Nikt nie może zmusić zleceniodawcy do ujawnienia czy i ile tekstów nadesłano oraz czy faktycznie komukolwiek wypłacono „wygraną”. Wielce prawdopodobne zatem, że firma zbierze pomysły nadesłane przez żądnych zleceń copywriterów i następnie bezpłatnie wykorzysta je w swoich kampaniach. Dalej brzmi super? Nie bardzo.
Akcja - rekrutacja
„No dobra” – myślą niektóre z takich firm. „Skoro metoda konkursików jest wątpliwa z prawnego punktu widzenia (bo w końcu jakiś namolny copywriter zacznie się awanturować i domagać wyjaśnień), zabezpieczmy się lepiej. Potraktujmy to ogłoszenie jako zadanie rekrutacyjne.” Najczęściej w takich przypadkach firma proponuje, że zleci Ci napisanie jednego lub kilku tekstów. Co prawda za darmo, ale jeśli okażą się dobre (na pewno się okażą – usłyszysz zapewnienie), to firma nawiąże stałą współpracę i zaproponuje rewelacyjne warunki finansowe. Jedyne co musisz zrobić, to się wykazać. Firma prześle Ci więc przykłady prac znanych agencji, żebyś nie miał wątpliwości, jakiego poziomu wymaga. Najlepiej, żebyś przetłumaczył je też od razu na języka angielski - pokażesz, że Ci naprawdę zależy. Nietrudno zgadnąć, że po wysłaniu prac okaże się, że jednak nie spełniają oczekiwań firmy. Skoro było to zadanie „rekrutacyjne”, firma nie musi Ci także za nie płacić. Co jednak nie znaczy, że ich nie wykorzysta.
Będziesz miał do portfolio
Czy każda praca, wykonywana za darmo, jest zła i bezprawna? Oczywiście nie. Zwłaszcza osoby początkujące bardzo chętnie wykonują zlecenia bezpłatnie, aby zdobyć cenne doświadczenie oraz zbudować swoje portfolio. Poznanie rynku i wypracowanie własnej marki to także wymierne korzyści, które często okazują się cenniejsze niż wierszówka. Nawet doświadczeni copywriterzy często są skłonni podjąć bezpłatną współpracę z dużą marką, by nauczyć się czegoś nowego i rozszerzyć bazę własnych kontaktów. Nie zachęcamy więc do buntu i bojkotu wszelkich ofert barterów lub darmowej współpracy. Namawiamy jednak do wymagania jasnych warunków dotyczących wynagrodzenia. I do czujności – gdy Twój potencjalny partner biznesowy pisze do Ciebie z konta z poblokowanym dostępem do jakichkolwiek informacji na swój temat, a jego zdjęciem profilowym jest postać z kreskówki.